rok 2017

„B Ł Y S K A W I C A”   kronika KOŁA SEP nr 28 ZIEMI NYSKIEJ

Czwarty rok istnienia na stronie internetowej koła

 

2017 styczeń

 

POSŁOWIE

70 rocznicy Kół SEP na Ziemi Nyskiej

Tak często wspominałem o klimacie koła, o tych co go tworzą. Natomiast rzadko wymieniałem nazwiska uczestników imprez, różnych przedsięwzięć realizowanych nie tylko w ostatniej kadencji działalności koła. Dziś będzie inaczej.

Społeczność sepowska naszego koła – Koła SEP nr28 Ziemi Nyskiej to 88 osób, a więc grupa dość duża. Obiecuję, że każdy członek koła znajdzie dziś swoje nazwisko wymienione w tym prologu „70 lecia kół SEP na Ziemi Nyskiej”. Uczestnikom obchodów 70 rocznicy znane są podsumowania działalności Koła przedstawione na uroczystym zebraniu. Dla tych co nie mieli okazji do tej pory zapoznać się

z nimi przypomnę kilka danych. Koło jest (i zawsze było w 70-cio leciu) drugim co do wielkości kołem w Oddziale Opolskim SEP. Prawie tradycyjnie zajmuje czołowe miejsca (najczęściej II-gie, w tym roku pierwsze) w Konkursie „Na najaktywniejsze Koło SEP Oddziału Opolskiego”. W skali kraju w podobnym Konkursie nasze Koło znajduje się na czołowych lokatach (zawsze w pierwszej dziesiątce). Jest to efekt pracy Władz Koła, ale też nas wszystkich, premia za aktywność. Do aktywnych członków Koła działających we władzach Koła jak i Oddziału Opolskiego należą: Bułdys Jacek, Iżycki Dariusz, Klimas Małgorzata, Kołaczkowski Grzegorz, Kotliński Lech, Kucia Tadeusz, Kurianowicz Andrzej, Kurowski Kazimierz, Michałek Wiesława, Osipiuk Marian, Pietruszewski Andrzej, Rozlazły Piotr, Sambor Roman, Stecko Dorota, Trzaskowski Wojciech, Wachowski Franciszek, Wąchała Marcin. We wcześniejszych latach do aktywnych należeli również: Mirek Wiesława, Lesicki Ryszard, Targowicz Piotr; wspomnę również o tych, którzy nie są już członkami naszego Koła, ale również kiedyś aktywnie w nim uczestniczyli to: Cybulski Tadeusz, Gajda Jan, Mularczyk Jadwiga.

W szerokim wachlarzu zagadnień jakimi zajmuje się Koło SEP nr28 Ziemi Nyskiej warto też wspomnieć o organizacji wycieczek technicznych i krajoznawczych. Poprzestanę na krótkim stwierdzeniu, że zwiedziliśmy w Polsce wiele, ale wiele jest jeszcze do zobaczenia. Mnogość wycieczek i innych imprez (w skali 70-lecia) jest przykładem stałego, aktywnego działania zarządu i szerokiego odbioru propozycji ze strony członków SEP. Sprawdzoną tradycją w kole jest harmonijne łączenie wycieczki technicznej z elementami krajoznawstwa czy spotkania środowiskowego. SEP-owcy globtroterzy, członkowie Koła SEP nr 28 Ziemi Nyskiej mieli okazję w ramach organizowanych wycieczek koła odwiedzić większość stolic Europy (Ateny, Berlin, Bratysławę, Brukselę, Budapeszt, Bukareszt, Londyn, Paryż, Pragę, Rzym, San Marino, Sztokholm, Watykan, Wiedeń, Warszawę). Bywało się również

w miejscach owianych turystyczną, historyczną tradycją: Poczdam, Wenecja, Dubrownik, Drezno, Saloniki, Brno, Ołomuniec, Trogir, Zadar, Split; poznać znane parki krajobrazowe: Plitwickie Jezera, Adrspachskie Skalne Miasto (Adrspasske skaly), kąpać się w grotach termalnych w Miszkolcu – Tapolcy, pływać pod kaskadami rzeki Krka, brać zimną kąpiel w beczce. Chęć przygód i poznania świata towarzyszy nie tylko członkom koła, ale często i ich współmałżonkom. To takich zahartowanych w trudach turystycznych wycieczek należą państwo: A&M Augustowie, M&W Augustowie, Baraniewiczowie, Bułdysowie, Cholewczukowie, Drewniakowie, Dziekanowie, Dźwigałowie, Głuszkowie, Iżyccy, Kołaczkiewiczowie, Kurowscy, Molędowie, Pietruszewszcy, Rogozowie, G&P Targowiczowie w towarzystwie Bogacza Sebastiana, Góreckiej Reginy, Łobody Magdaleny, Sobocińskiego Macieja, Targowicza Jerzego, Tomczuk Danuty, Trzaskowskiego Wojciecha.

Obecny zarząd, jak i poprzednie zarządy koła priorytetowo traktowały wycieczki techniczne. Na przestrzeni minionego czasu było ich bardzo dużo. Wspomnę tylko o tych organizowanych niedawno do przodujących zakładów: Tele-Fonika Kable w Bydgoszczy, ETI – Polam w Pułtusku, ZPUE Włoszczowa, fabryki izolatorów „Agrillon Polska sp. z o.o.” w Jedlinie Zdroju, Zakładu „Grupy ROSA” w Tychach specjalizującego się w projektowaniu i produkcji kompleksowego systemu oświetlenia zewnętrznego. Zwiedzaliśmy także elektrownie: w Opolu, elektrownie wodne (dwie) w Nysie, w Otmuchowie, małą elektrownię wodną Olcza w Zakopanem, elektrownię szczytowo –pompową Porąbka - Żar, Zespół Elektrowni Wodnych Niedzica (elektrownia Czorsztyn – Niedzica oraz Sromowce Wyżne), elektrownię wodną i muzeum w Lubachowie, elektrownię szczytowo – pompową „Dlouhé Stráně” (CEZ) określaną jako jeden z czeskich cudów. Odbyliśmy również wycieczkę do farmy wiatrowej w Lipnikach

(II Rajd Rowerowy -2015). Odwiedziliśmy Muzeum Energetyki w Łaziskach, jak i Planetarium w Chorzowie, byliśmy też w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, o kopalniach węgla (szyb „Guido”) czy soli (Wieliczka) już tylko wspominam. Stąd też prawie każdy z nas członków Koła SEP nr 28 jak: Barzij Robert, Borek Zenon, Bosiak Bogdan, Brodkop Piotr, Broszkiewicz Rafał, Cygan Krzysztof, Czarnik Marek, Dzieżyc Jan, Florek Krzysztof, Grubiak Alicja, Harasiuk Mariusz, Jacewski Edward, Jaroszewicz Aleksander, Jaz Mariusz, Jędrzejczyk Ryszard, Kabat Antoni, Kasprzyk Jadwiga, Kasprzyk Lesław, Kocur Egon, Konior-Jarymowicz Małgorzata, Kowalewicz Bożena, Kozubek Mirosław, Kubaszewski Bogusław, Kustra Krzysztof, Lagelbauer Bogdan, Leśniak Andrzej, Mańkowski Adam, Matras Roman, Mihułka Piotr, Okoński Tadeusz, Parczewska-Romankiewicz Helena, Piotrowski Ryszard, Potoniec Jarosław, Sajboth Waldemar, Sieniawski Marek, Słowik Mikołaj, Skalski Mariusz, Szeremeta Zbigniew, Tomasiak Józef, Tomera Marcin, Truś Wojciech, Wajda Jarosław, Wodecki Krzysztof, Wróbel Stanisław w mniejszym lub większym stopniu uczestniczyli w działalności stowarzyszeniowej.

Również spotkania środowiskowe, zabawy karnawałowe, andrzejkowe czy „biesiady energetyczne”, są stałym elementem działalności koła. Zimowe atrakcje to też tradycyjny kulig i spotkanie „przy ogniu”. Nie gnuśniejemy, a wręcz przeciwnie poddajemy się modnym trendom wypoczynku jak: aktywne uczestnictwo w turniejach paintballa czy bowlingu („O Puchar Prezesa Koła”). Organizujemy w Kole rajdy rowerowe, uczestniczymy w spływach kajakowych.

W działalności stowarzyszeniowej spotykamy się z przychylnością, współ-uczestniczeniem w naszych sepowskich przedsięwzięciach przez sympatyków Koła. Stąd już krok do dalszej aktywnej działalności w Kole. Miło mnie zakomunikować, że działania takie nie pozostają bez oddźwięku. W ostatnich latach powiększyli nasze grono: Błaszczuk Ryszard, Cholewczuk Dariusz, Głąbik Dominik, Miśniakiewicz Krzysztof, Mrugała Ewald, Robota Piotr, Sadowska Renata, Szewczyk Łukasz, Targowicz Agata.

To co wiem, jesteśmy jedynym z niewielu Kół SEP posiadającym aktualnie prowadzoną stronę internetową, którą można otworzyć ze strony Oddziału Opol- skiego SEP lub bezpośrednio (www.sep.nysa.pl). Za pomocą strony na bieżąco zarząd komunikuje się z członkami koła – „aktualności”, gdzie ogłaszane są aktualne przedsięwzięcia koła. Na stronie można zapoznać się z historią koła,

a w „kronice” przeczytać sprawozdania z odbytych imprez.

 

2017 styczeń 29. Moszna zamek

  • Zwiedzenie zamku – oprowadza przewodnik;
  • Wejście na wieże zamkową;
  • „Księżniczka Czardasza” – operetka.bo ostatnio strasznie przytyła, a opasłość nie ma wzięcia. Czy to się uda? …. Zobaczymy. Pałac powstał w połowie XVII w. Eklektyczna bryła składa się z odbudowanej po pożarze z 1896 r. barokowej części środkowej, neogotyckiego skrzydła wschodniego i skrzydła zachodniego w stylu neorenesansowym. Od 1866 do 1945 roku zamek był rezydencją potentatów przemysłowych - śląskiego rodu Tiele-Wincklerów. To im zawdzięcza swój obecny kształt i krążące legendy, m.in. tę dotyczącą liczby wież (gdyby sto – to garnizon wojska). Według innej ród miał 99 majątków i hrabia postanowił dać temu wyraz w liczbie wieżyczek.
  • Zamek w Mosznej. Tym razem nietypowo. Zbiórka na dziedzińcu zamku, więc trzeba przejawić własną inwencje, by zaistnieć na wycieczce. Teraz szybko, krótko o zamku. Zamek to jedną z największych atrakcji Opolszczyzny i jeden z najciekawszych zamków w Polsce. Swoją sławę zawdzięcza bajkowemu wyglądowi - ma 365 pomieszczeń, 99 wież i wieżyczek. Zwiedzamy też największą wieżę pałacową. Ze szczytu rozpościera się wspaniały widok na otaczający park oraz piękny krajobraz Gór Opawskich. Na wieży czeka także niespodzianka - spotkać można tam "gościa", który zamieszkuje zamek od wielu lat - ale to tajemnica i wiedzą o niej Ci co tam byli. Jedna z wież nadal pełni funkcje wieży ciśnień.
  • Tegoroczne postanowienie noworoczne < będę relacjonował krótko >, muszę odchudzić Kronikę,

Mieliśmy okazję zwiedzić zabytkową jadalnię, kawiarnię, byłą salę balową, podziwiać wspaniałą trzy poziomową bibliotekę, gabinet hrabiego. Sale: myśliwska, drewniana, biała, czy pod pawiem, każda z nich to prawdziwy unikat. Te wspaniałe korytarze, schody, tu - jest czym oko nacieszyć. Pobyt w okazałej, pełnej ciepłego klimatu oranżerii dopełnia resztę niezapomnianych wrażeń.

W tym samym miejscu kolejna uczta dla ducha. Teatr Muzyczny „Castello” prezentuje jedną z najsłynniejszych operetek "Księżniczka Czardasza” autorstwa Imre Kalmana. Rozsiadamy się wygodnie w fotelach i …już ognisty czardasz wciąga nas w „M ...jak miłość” z dobrym hapy`endem (książę Edwin Lippert-Weylersheim i miłość do artystki teatralnej Sylvii Varescu). 

Jedna z pierwszych niedziel 2017 roku spędzona na wielu niecodziennych atrakcjach. To wszystko dzięki Pierwszej Organizatorce Koła działającej na niwie kulturalnej, turystyczno-krajoznawczej.

To Ona – kol. Dorota Stecko w większości dba o nasze ciekawe spotkania i atrakcyjne spędzenie czasu.

Tym razem też, przy menedżerskim wsparciu Prezesa kol. Mariana Osipiuka. Nowy Rok się zaczął

i…. atrakcje również. Dzięki !!

 

2017 luty 23. Zebranie członków Koła SEP nr 28 Ziemi Nyskiej

  • Rozstrzygnięcie Konkursu z Wystawy w Nyskim Muzeum
  • Prelekcja „ Z kart historii Energetyki Nyskiej”
  • Przedstawienie przez Zarząd programu pracy koła na rok 2017
  • Dyskusja nad planem pracy koła w roku 2017
  • Smaczne pączki od Zarządu Koła.

Wręczenie nagrody dla zwycięscy konkursu „Z dziejów energetyki” ogłoszonego podczas wystawy wybranych eksponatów Muzeum Energetyki w Niemodlinie prezentowanych podczas uroczystości 70 lecia Kół SEP na Ziemi Nyskiej. Zwycięzcą konkursu został kol. Ewald Mrugała. W nagrodę otrzymał książkę Prof. Jerzego Hickiewicza "Roman Dzieślewski - Pierwszy polski profesor elektrotechniki i Jego współpracownicy" oraz „Przewodnik po Gminie Niemodlin”. Nagrodę wręczył kol. Marian Osipiuk nieetatowy Kustosz niemodlińskiego Muzeum Energetyki.

Kolejna tradycyjna tłusto-czwartkowa (w obecności wspaniałych pączków) prelekcja techniczna oparta o materiały (prezentacja prelekcji - to dokumenty, szkice, mapy) pochodzące z niemodlińskiego Muzeum Energetyki, a przedstawiona przez kustosza pełnego pasji kolekcjonerskiej kolegę Mariana Osipiuka. Jak każdy pozytywnie zakręcony pasjonat nigdy nie mający za dużo czasu.

Dziś było o historii energetyki na Opolszczyźnie i Ziemi Nyskiej. Ilość danych powalająca, starczyłoby na mała monografie. Dla przypomnienia kilka ciekawych dat (moim zdaniem). W 1904 roku w Nysie uruchomiono elektrownię gazową – dwie prądnice prądu stałego o mocy 160kW i 75kW; 1909 roku. w Opolu uruchomiono oświetlenie uliczne; 1915/16 w Nysie wybudowano elektrownie wodną o mocy 275kW, a następnie rozbudowano do 510kW; w 1923 powstaje ÜWO (Überlandwerk Oberschlesien AG - będąca własnością Elektrowni w Berlinie i Kommunales Kraftwerk Oppeln); nyski budynek ÜWO - dziś siedziba „Tauronu” - wybudowany prawdopodobnie w 1934 roku.

Krótko o głównych zamierzeniach tego roku. Będzie jak zawsze prelekcja techniczna, prezentacje techniczne, wycieczki (do Belgii i Holandii, w Bieszczady i nad Zalew Soliński, do Lwowa), spotkania środowiskowe, wyjazdy na imprezy kulturalne. Co do szczegółów odsyłam do protokółu zebrania do wglądu u koleżanki Doroty Stecko – Sekretarza Koła.

Pączków nie będę zachwalał, ale naprawdę były świetne. Smaczne były, ale się skończyły i dobrze.

Do domu biegiem - by zakazane kalorie stracić.

Działo się to tradycyjnie w tłusty czwartek A.D. 2017

Zgodnie z zapowiedzą z dnia 28.08.2016 oto odpowiedź na pytanie/quiz. Elektrownie wodne na Małej Panwi rozmieszczone są w następujących miejscowościach: Turawa, Osowiec/Węgry, Kolonowskie, Luboszyce, Żędowice. Będą budowane kolejne. Są już przygotowane kolejne projekty, a nawet rozpoczęte prace ziemne.

 

2017 luty 25-26. Kotlina Kłodzka zwiedzamy:

  • Paczków - Muzeum Gazownictwa
  • Paczków - Centrum Nauki i Muzeum Techniki
  • Złoty Stok - Kopalnia Złota
  • Bal karnawałowy w stylu lat 70 tych –„Złoty Jar”
  • Wycieczka na Jawornik (872 m n.p.m.)
  • Biesiada przy ognisku

Paczków – polskie Carcassonne. Tym razem nie zwiedzamy średniowiecznych murów i zabytków architektury. Naszym celem - technika - Muzeum Gazownictwa. Tu też każdy znajdzie coś ciekawego co go zainteresuje i na pewno zapamięta. Muzeum Gazownictwa mieści się w starych budynkach gazowni, która wybudowana w latach 1898-1901. Od roku 1902 dostarczała gaz dla potrzeb miasta początkowo głównie do oświetlenia ulic w rynku, napędu pomp wodociągowych oraz przygotowania posiłków. Zakres odbiorców z czasem rozszerzał się. Czynna była do połowy roku 1977. Obecnie teren gazowni w całości przeznaczono na skansen gazownictwa. Stanowi on jedyny w Polsce obiekt, gdzie zachowały się w całości urządzenia do produkcji gazu miejskiego. Zbiór muzealny zawiera ponad 3 tysiące eksponatów w tym gazowe urządzenia gospodarstwa domowego i przemysłowego. Bogatą kolekcję poza lampami gazowymi stanowią kuchenki, piecyki wody, lokówki, żelazka, a nawet lodówka gazowa.Ci co mieli w domu instalację gazową na pewno odnaleźli „swoje” urządzenia z czasów młodości. Większość eksponatów jest w pełni sprawna technicznie.

Muzeum posiada największą w Europie kolekcję gazomierzy domowych (600 szt.) zgromadzonych w jednym miejscu. Oświetlenie terenu stanowią czynne latarnie gazowe, a budynki i urządzenia wyglądają prawie jak 100 lat temu, gdy wybudowano gazownię. Oglądamy i fotografujemy.

Kilka ulic dalej znajduje się Paczkowskie „Centrum Nauki” (na wzór warszawskiego Centrum Kopernika Warszawie-{gdzie byliśmy}). W starym XVIII wiecznym folwarku powstało „Centrum”. To muzeum techniki z wysublimowaną kolekcją starych samochodów. Tu znajduje się polski motocykl - legenda „Sokół 600” jak też cała kolekcja fordów, mercedesów, porsche, ferrari, czy RR.

Ponad 30-ci samochodów - prawdziwych ikon motoryzacji). „Centrum” to miejsce, gdzie można zapoznać się praktycznie z wieloma prawami fizyki szczególnie tymi wykorzystywanymi w technice motoryzacyjnej. Tu można podziwiać kolekcję trofeów Marcina Biernackiego byłego kierowcy rajdowego, założyciela centrum, przedsiębiorcę, pasjonata techniki.

Na niezabudowanym terenie (położonym na stoku –Hople) powstała piękna winnica Poraj założona w 2005 roku (pow. 5 ha). Zabudowania folwarku dostosowano do potrzeb produkcji wina. W winiarni przykuwają uwagę ceglane stropy, wsparte centralnie na czterech kamiennych kolumnach dodając temu pomieszczeniu uroku. Dla nas kolejną atrakcją była winiarnia, w której odbywała się degustacja i prezentacja szerokiej gamy win produkowanych w winnicy.

Mogliśmy też zobaczyć urządzenia służące do produkcji win oraz francuskie beczki dębowe, w których dojrzewają wina poszczególnych szczepów. Było czym się zachwycać, aż szkoda wychodzić. Niektórzy dla utrwalenia smaku zakupili buteleczkę wina na pamiątkę.

Na terenie powstała też hala, którą można dostosować zależności od potrzeb na: korty tenisowe, tor kartingowy, czy obiekt widowiskowy. Widzieliśmy przygotowania toru dla mini aut o napędzie elektrycznym. Tak oto wizja pasjonata doczekała się urzeczywistnienia i w budynkach pofolwarcznych, właściciele pałacyku Marienhof państwo Biernaccy stworzyli coś nowego, intrygującego.

Złoty Stok, a raczej Kopalnia Złota w Złotym Stoku to kolejne spotkanie z techniką na wycieczce Koła SEP nr28 Ziemi Nyskiej zorganizowanej przez kol. Dorotę Stecko – sekretarza Koła. Złoty Stok jest najstarszym ośrodkiem górniczo-hutniczym w Polsce. Kopalnię (rud arsenu) zamknięto w 1960 roku. Szacuje się, że w czasie 700 lat eksploatacji z miejscowych złóż pozyskano 2mln ton rudy, z której otrzymano około 15 t czystego złota i 126tys.ton arszeniku. Dziś „Kopalnia Złota" to specjalnie przygotowana trasa turystyczna z ekspozycją muzealną obejmująca dwie sztolnie. W pierwszej z nich - „Gertrudzie" (500 m) - mogliśmy podziwiać unikatową kolekcję map geologicznych, dawne górnicze instrumenty geodezyjne, tygle i piec do wytopu złota, bogatą kolekcję skał, rud i minerałów z całego świata. Można zobaczyć też zbiór pamiątek związanych z 10-wiekową tradycją i historią wydobycia złota oraz zapierający dech w piersiach „skarbiec” z 1066 sztabami złota. Druga ze sztolni –„Czarna" (700m znajduje się w górnej części Złotego Jaru. Ta sztolnia wiedzie XVI-w. ręcznie kutymi wyrobiskami, poprzez komory, po wybranych gniazdach rudy złotonośnej. Podczas zwiedzania przedstawione są techniki górnicze stosowane na przestrzeni wieków. Mieliśmy okazję podziwiać jedyny w Polsce podziemny wodospad (wys.8 m), odbyć przejażdżkę podziemną elektryczną kolejką.

Dla chętnych była oferta własnoręcznego wybicia pamiątkowej ”złotej monety”. Cykliczne można obejrzeć pokaz odlewania złotych sztabek, wykonać złoty papier czerpany. W sąsiednim budynku czynna była ekspozycja - wystawa minerałów. Kopalnia z zachowanym prawie w oryginale Średniowiecznym Parkiem Techniki stanowi atrakcję unikatową w skali europejskiej. Wygrała też konkurs ”Najlepszy produkt turystyczny 2015 roku w Polsce”.

Po tylu atrakcjach czas na trochę relaksu . Oto i cichy zakątek na skraju miasta pensjonat „Złoty Jar”, dom otwarty na każdego podróżnego. Urokliwe miejsce u stóp Gór Złotych. Tu w Złotym Stoku jakoś wszystko kojarzy się ze złotem. Należy zatem przypuszczać, że będzie szlachetny odpoczynek, a potem pozłocisty czas zabawy.

Bal karnawałowy, cóż to za zabawa, która nie pozostawia po sobie wspomnień. Tym razem rzucone hasło „Impreza w stylu lat 70-tych” i taki też obowiązywał strój. Ha ...dla wielu uczestników tej zabawy lata 70-te to wiek przedszkolny lub niemowlęcy. Trzeba było się trochę natrudzić, by dopasować swój wygląd do wymagań organizatorów i ... historii co prawda bliskiej, ale już historii. Zadanie spełnione i DJ wczuwający się w nastrój bawiących się, umiejętnie podsycał płomień zabawy. Pamiętając o Noworocznym przyrzeczeniu > ma być krótko < . Na tym zakończę. Humory dopisały i niektóry kończyli zabawę przy brzasku nachodzącego dnia.

W kolejnym dniu wejście na Jawornik (872m n. p. m.). To najwyższy szczyt zachodniego pasma Gór Złotych. Sprawdzian dla uczestników wycieczki. Problemów nie było. Ci co weszli – spacerkiem – to zaprawieni w turystycznym trudzie członkowie Koła SEP nr28 Ziemi Nyskiej i ich towarzysze, sprawdzeni w „bojach” sympatycy koła. Na szczyt prowadzi czerwony szlak -2 ÷2,5 godz. i już szczyt Jawornika Wielkiego (dawniej zwanego też Świętą Górą).

Nagroda … to wejście na dwupoziomową platformę widokową (o wys.11,75m) skąd rozpościera się panorama na Złoty Stok, Kamieniec, Paczków. Naprawdę piękne widoki, no może trochę zasłaniają drzewa

Czas na posiłek na łonie natury. Ognisko, czas biesiady. Na początek tradycyjny kijek z kiełbasą do osobistego opieczenia. Jadło z polowej kuchni opalanej drewnem - w niej staropolski bigos oraz pajda chleba. Kubek grzanego wina na ogrzanie. Wszystko podane na drewnianych talerzach z drewnianymi sztućcami. Cóż można chcieć więcej….. taka T r a d y c j a.

 

Najedzeni, trochę zmęczeni wracamy. Duże, maałoo!. o! ogromne uznanie za trud w organizacji kolejnej imprezy dla koleżanki Doroty Stecko – Sekretarza Koła od członków Koła nr28 Ziemi Nyskiej i ich sympatyków. Trzymamy kciuki, by jej gorący zapał nigdy, przenigdy nie ostygł.

Panorama ze szczytu Jawornika Wielkiego

 

2017 marzec 12.   Teatr Śląski w Katowicach – Wyjazd na spektakl

    • „Skazany na bluesa” – spektakl muzyczny
  • dojazd autokarem

 

Spektakl poświęcony niezapomnianemu wokaliście, nieżyjącemu już Ryszardowi Riedlowi – wokaliście zespołu Dżem. Riedel określony został przez prestiżowy amerykański magazyn Rolling Stone jako „ostatni hippis naszych czasów”. Prowadzony przez niego tryb życia naznaczony był między innymi przez narkotyki, a ponieważ zdominowały one jego życie, dochodziło do wielu spięć między nim

a zespołem. Prowadził życie outsidera, często opuszczał próby nagrań i nie przychodził na własne koncerty.

Kilkunastu aktorów Teatru Śląskiego, grająca na żywo kapela, tworzy oryginalny śląski klimat artystów, klimat symboli dający w efekcie magiczny sen o Ryś- ku. Tak, dziś w teatrze przyśnił mi się Rysiek… Nieśmiertelne piosenki Dżemu układają się w poruszającą historię o przyjaźni, wolności i miłości, lecz przede wszystkim o nie zawsze wygranej walce z samym sobą".

Spektakl w adaptacji i reżyserii Arkadiusza Jakubika, w roli głównej wystąpił Maciej Lipina.

Ryszard Riedel w jednym z ostatnich wywiadów mówił: "Cholernie się boję. Chciałbym ostrzec wszystkich przed jakimikolwiek używkami. Te zabawki raczej źle się kończą".

Teatralna adaptacja moim zadaniem była brawurowa. Jestem pod wrażeniem.

Dzięki organizatorom wyjazdu! Kolejna udana niedziela.

 

2017 marzec 23.   Prezentacja techniczna

w siedzibie ”Tauron Dystrybucja” w Nysie (sala konferencyjna)

  • „Tajemnica” technologii LED
  • Pokaz gotowych źródeł światła, podzespołów, eksponatów
  • Urządzenia do pomiarów lamp LED
  •  Prowadzi: Piotr Skrobotowicz - pasjonat, twórca patentów w technologii LED, właściciel firmy APE z Opola.

Kolejna porcja informacji technicznych dla biorących udział w mini akademii prezentującej nowości z dziedziny LED.

Na początek kilka słów o firmie promującej nowinki. APE (Auto Power Elektronic) z Opola to producent podzespołów elektronicznych i elektrycznych dla branży motoryzacyjnej. Powstała w 1984 roku w Opolu. Nowością firmy są żarówki o niskiej mocy (4W daje taki efekt jak 40 W tradycyjnej żarówki) i charakterystycznym podłużnym kształcie, które można stosować np. w żyrandolach w kościołach czy domach. Najnowsze opracowane przez opolską firmę żarówki (o mocy 10, 25 ,40,60 i 100 W) mogą być zastosowane do oświetlenia ulicznego. Niektóre modele żarówek APE mogą być zastosowane w lampach okrągłych typu kula, inne w tradycyjnych płaskich i do tych APE przygotowało żarówki świecące tylko w jedną stronę. Dzięki temu uzyskano ograniczenie świecenia w oprawę lampy i niepotrzebne zużywanie energii. Co najważniejsze, żarówki z APE są inteligentne, czyli z możliwością sterowania światłem.

Ta nowa cecha żarówek LED-owskich daje nowe możliwości oszczędzania energii elektrycznej - informuje Piotr Skrobotowicz. Nasze żarówki możemy dopasować do indywidualnych potrzeb w danym terenie. LED-y można tak zaprogramować, żeby świeciły mocniej w określonych porach nocy i słabiej w okresie, kiedy ulice są mniej uczęszczane, albo dopasować czas świecenia do pór roku. Precyzja w programowaniu jest tak duża, że mogą być one ustawione specjalnie nawet w konkretne dni – w Wigilię czy Sylwestra mogą świecić mocniej przez dłuższy czas niż w pozostałe noce. Każda żarówka jest więc dedykowana – zaprogramowywana raz, co oznacza, że producent musi znać konkretne oczekiwania odbiorcy. To wymaga wysokiej precyzji w planowaniu punktów oświetleniowych jak i dokładnych planów wymiany – modernizacji oświetlenia. Tu nie może być żadnej improwizacji. Nagrodą może być uzyskanie oszczędności nawet do 80 proc. i wydłużenie żywotności źródeł światła.

Inteligentne LED-y z Opola oświetlają już hale sportowe w Niemczech.

Zastosowano je także do oświetlenia podcieni w opolskim Rzemieślniku.

APE za zgodą miasta właśnie testuje swoje żarówki w Opolu na placu Daszyńskiego przy toaletach, gdzie 150-watowe dotychczasowe żarówki sodowe zastąpiono 10-watowymi. W kwietniu żarówki LED-owe z APE będą testowane w Opolu na ul.10 Sudeckiej Dywizji Zmechanizowanej.

O nowościach można byłoby jeszcze więcej, ale wyłuskałem jedną nowinkę - może „rodzynek”. Niektóre prezentacje może dla części uczestników „ Mini akademii LED”– firmy APE Opole nie były już całkiem nowe tym bardziej, że w spotkaniu uczestniczyli nie tylko członkowie Koła SEP nr 28 Ziemi Nyskiej, ale również pracownicy „Tauronu” jak i przedstawiciele odpowiedzialni za inwestycje w Gminach, które zainteresowane są obniżaniem kosztów oświetlenia.

2017 czerwiec   Informacja :

Nyskie Koło SEP nr28 nie próżnuje i tradycyjnie wyróżnienia otrzymuje co Wasz kronikarz skrupulatnie odnotowuje.

Otrzymane dyplomy to zasługa tych wszystkich, którzy dokładają swoją cząstkę do wysokich notowań Koła. GRATULACJE!

 

2017 lipiec 01. Turystyczny wyjazd do Prudnika i spotkanie integracyjne

członków Koła i ich sympatyków w Moszczance.

  • zwiedzanie Prudnika;
  • spacer po Parku Miejskim;
  • spotkanie integracyjne przy grillu i muzyce mechanicznej.

Nie minęła godzina; towarzystwo w fotelach autobusu dobrze i wygodnie się nie zaaklimatyzowało, a my już pod Prudnikiem. Oto Prudnik - Las i pierwsza atrakcja dzisiejszego dnia - sanktuarium św. Józefa. Obiekt sakralny o nietuzinkowym rysie historycznym. Założony przez alkantarynów z Saksonii (zaliczani do grupy franciszkanów) po przeniesieniu z Góry św. Anny. Tu pod Prudnikiem wybudowali klasztor i mimo, że nie znali języka szybko zaskarbili sobie sympatię miejscowej ludności, Po konflikcie z biskupem wrocławskim musieli się wynieść z Prudnika. Klasztor stał opuszczony, zamieszkiwał go też pustelnik Wilhelm Weber (przebywał 1859 - 1861). Ponownie sprowadzono franciszkanów (inny zakon). Ci wybudowali obecnie istniejący kościół (1866). Jest to jednonawowa skromna budowla powstała zgodnie z regułami franciszkanów. Tych też wypędzono w 1875 zgodnie z decyzją władz pruskich (w ramach „walki kulturowej”). Klasztor zasiedlili zakonnicy ponownie dopiero w 1887 i pozostali tu do końca II wojny światowej. Po powrocie wybudowano w pobliżu klasztoru Drogę Krzyżową i Grotę Lurdzką. Powstała z tufu wulkanicznego sprowadzonego z Nadrenii (1905). Z biegiem lat przebudowywano obiekt modernizując i rozbudowując go. Klasztor podniesiono do rangi konwentu, a gwardianem został o. Benedykt Behr. Założono również cmentarz klasztorny. Podczas ostatniej wojny budynek klasztorny mocno ucierpiał, ale staraniem zakonników został odbudowany. W 1954 kolejna decyzja do opuszczenia klasztoru. Władze PRL szykują się na internowanie tutaj Prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego. Prymas przebywał od 6.10.1954 do 28.10.1955 w klasztorze przemienionym na obóz izolacyjny. Kiedy Prymas został przewieziony do Komańczy, klasztor zaczął być przebudowywany na prewentorium dla dzieci z rodzin wojskowych. W wyniku tych prac dość mocno ucierpiał kościół. Franciszkanie powracają do Prudnika w 1957r. i wraz z lokalnymi mieszkańcami zaczynają odbudowę. Ważną datą jest 8 marca 1996r. kiedy ordynariusz opolski Ks. Bp Alfons Nossol nadał kościołowi rangę Sanktuarium św. Józefa diecezji opolskiej. Obecnie Sanktuarium opiekują się ojcowie Klasztoru Zakonu Braci Mniejszych (Franciszkanie) . To sześciu zakonników z ojcem gwardianem, kustoszem sanktuarium o. Wittem Bołd`em.

Już teraz na usta ciśnie się pytanie, gdzie noworoczne obiecywanie (ma być krótko), ale historia tego miejsca tak ciekawa, pouczająca, no i samo miejsce przez wielu mało znane. Będąc okazjonalnie w Prudniku warto nim zainteresować innych. Po drugie te opowieści przewodnika też tworzyły wspaniały klimat, że słuchało się tego z ”otwartymi” uszami. Ja tylko i tak zrobiłem narracyjny skrót.

 

Teraz będzie już krócej. Postaram się zwięźle relacjonować ciąg dalszy turystycznej eskapady.

Dane nam było zwiedzić wiele atrakcji starego Prudnika.

Dawny Arsenał i dwie wtopione weń wieże (XV w.) to miejsce gdzie w średniowieczu składano broń. Dziś Muzeum Ziemi Prudnickiej, tu zgromadzone są historyczne zbiory.

Wieża Woka to najstarszy zabytek Prudnika (druga połowa XIII w.) - pozostałość po średniowiecznym zamku.

Rynek, a tutaj:

-Ratusz z wieżą o wysokości 63m (XVIII w.);

-Kolumna Maryjna (Matka Boska z Dzieciątkiem) z XVII w. Monument

powstał ku czci ofiar dżumy w XVII wieku;

-jesteśmy na Śląsku, więc nie może zabraknąć figury św. Jana Nepomucena;

-jak to prawie na większości rynków i tu znajduje się barokowa fontanna -

   basen z piaskowca, a zwieńczona dwugłowym orłem.

Willa Frankla – rezydencja rodziny Franklów założycieli i właścicieli Prudnickich Zakładów Bawełnianych z 1847 (później ZPB „Frotex”). Jest to jedna z najkosztowniejszych willi - pałacyków XIX wieku w Polsce. Budynek zachwyca okazałymi, bogato zdobionymi wnętrzami (np. dwie fontanny). Zwany wcześniej często „Białym Domem” lub „Domem Włókniarza”. Odrestaurowany niedawno. Dziś mieści się tu Prudnicki Ośrodek Kultury.

Centrum Tradycji Tkackich, Dom Rzemiosł gdzie była też okazja do uzupełnienia straconych kalorii (obiad) po dość wyczerpującym zwiedzaniu i wchłanianiu wiedzy serwowanej z zapałem przez przewodnika p. Marcina Husaka.

Po obiadku „pół godzinki nie dla słoninki” tylko - spacerek alejkami miejskiego parku. Napotykamy wiele ciekawostek, ale to już koniec opisu.

Po ciekawym i pouczającym spacerze ciąg dalszy na świeżym powietrzu. Krótki przejazd autobusem do Szkółki Leśnej Leśnictwa Moszczanka ( Nadleśnictwa Prudnik).

Tu w plenerze w otoczeniu natury i ciekawych form plenerowych oraz palącego się ogniska odbyło się spotkanie integracyjne członków i sympatyków Koła SEP nr28 Ziemi Nyskiej.

Przy sprzyjającej pogodzie dobry, przyjazny i radosny nastrój udzielił się większości uczestników spotkania. Serwowane wiktuały (przygotowane staraniem państwa Barbary i Norberta Molędów) zdecydowanie poprawiały nasze samopoczucie. Skutecznej pomocy udzieliła też nasza zawsze aktywna na wycieczkach i spotkaniach kol. Danusia Tomczuk. Pani Basia Molęda należy do tych sympatyków nyskiego Koła SEP którzy aktywnie uczestnicząc w życiu społeczności SEP-owskiej naszego koła (wyciecz ki, spotkania, itp.) tym samym wspiera nas, a w zasadzie organizatorów poszczególnych przedsięwzięć by się odbyły i były udane. Szkoda, że przykład to niezbyt częsty.

Udanych imprez nie robi SEP - tylko ludzie w Kole.

 

 

Ten ciekawy turystycznie wyjazd i wspólne spotkanie obyło się staraniem kol. Molędy Norberta, któremu również udało się „załatwić” właściwą pogodę. Dziękujemy i polecamy się na przyszłość. Prosimy o kolejną udaną imprezę.

 

2017 wrzesień 07-10. Bieszczady i Lwów w programie:

  • Wycieczka techniczna do Zespołu Elektrowni Wodnych Solina – Myczkowce PGE Energia Odnawialna S.A.
  • „Bieszczadzkie morze” - Solina
  • Wielka obwodnica i drezyny rowerowe
  • Lwów – miasto wspomnień i kontrastów
  • Traperska przygoda oraz podróż dyliżansem

Tym razem turystyczne oczy SEP-owców w kolejnym roku zwiedzania Polski zwróciły się na południowy wschód ku Bieszczadzkim połoninom, a nawet dalej aż po Kresy – do Lwowa. Autokarem pędzimy ku nowej przygodzie.

Podróż, gdzie czas „pędzi” leniwie, a kilometry nawijają się mozolnie na licznik autobusu jest okazją do spokojnej, niespiesznej wymiany różnorakich doświadczeń, czasem zademonstrowania i przekazania sobie nowości. Dobra pora, by sprawdzić co nowego u kolegi. To co dobre i sprawdzone zawsze się spotyka z uznaniem. Również znajomość i arkana wiedzy przydatne będą również w rozwiązywaniu krzyżówki czy udziału w konkursie. Tradycją jest, że w każdej podróży gdy czas się nuży to zawsze nasz niestrudzony Prezes i Kustosz niemodlińskiego Muzeum Energetyki zaraz z za pazuchy jakąś krzyżówkę do rozwiązania wynurzy. Z uznaniem i ochoczo uczestnicy – członkowie i sympatycy Koła SEP nr28 Ziemi Nyskiej podejmują wyzwanie. Bioprądy intensywnie w głowach falowały i zwycięzcę w osobie kol. Jacka Bułdysa nam dały.

Miało być krótko, a ja znów się zagalopowałem. Postaram się streszczać.

Tak oto dotarliśmy do Sanoka, gdzie czekał na nas pilot wycieczki, który okazał się osobą pełną wigoru i humoru. Zrobiło się weselej i ciekawiej. Dostaliśmy dużą porcję wiadomości przewodnickich.

Teraz uświadomieni fachowo (historycznie, geograficznie, turystycznie …) nie wiadomo kiedy, a już jesteśmy pod solińską zaporą. Czas na zwiedzanie ”Zespołu Elektrowni Wodnych Solina – Myczkowce ‘’PGE Energia Odnawialna S.A. Na początek film wyjaśniający powstanie zapory, działanie turbin oraz funkcjonowanie zapory i zadania turbozespołów. Po filmie czas na zwiedzanie „wnętrza” zapory. Niektórzy z nas mieli już okazję widzieć podobny układ hydroenergetyczny - „ZEW Niedzica” z Zespołem Zbiorników Wodnych Czorsztyn-Niedzica Sromowce Wyżne, czy elektrownia „Dlouhé Stráně” w Czechach. Tu w Solinie na pewno powala wielkość.

Dla przypomnienia tylko kilka danych o zaporze i zwiedzanej elektrowni.

Pierwsze przymiarki to rok 1921. Początek budowy (zapora w Myczkowcach) rok 1938. Budowa wznowiona w 1956 i po 4 latach oddana do użytku.

W osiem lat wzniesiono najwyższą w Polsce tamę, która spiętrzyła wody Sanu i Solinki oraz dziesiątków mniejszych potoków. Dzięki temu powstał sztuczny zbiornik wodny o największej pojemności w Polsce(500mln m3 wody ), którego głębokość wynosi przy wysokich stanach wody nawet 63 m.

Kubatura zapory to 760 000 m3. W środku znajdują się tunele serwisowe nazywane galeriami o łącznej długości 2,5 km (dwa udostępnione do zwiedzania).

Turbina i generator razem nazywany jest turbozespołem. Takich turbozespołów jest w zaporze 4 (2 klasyczne i 2 tzw. rewersyjne) o łącznej mocy 200 MW w pracy ciągłej. To jednak sytuacja idealna, bo to jest tzw. elektrownia szczytowo-pompowa produkująca energię w tzw. „szczytach energetycznych”.

W 2000 roku elektrownia została zmodernizowana, podniesiono wydajność hydrozespołów i skomputeryzowano cały proces. Trudno sobie wyobrazić, ale dziś od momentu zainicjowania procesu produkcji energii do jej przesyłu mija niespełna 2 sekundy.

Po zwiedzeniu „wnętrza” i pobycie w dość wilgotnych, czasem wąskich tunelach znów na powierzchni. Udajemy się na koronę zapory, by podziwiać z zewnątrz to co widzieliśmy „w środku”. Sama korona też budzi spore uznanie - to droga wzdłuż całej długości budowli o szerokości 8 metrów. Jest to także najludniejszych deptak w Bieszczadach. Okazja zrobić kilka zdjęć, bo wewnątrz pełny zakaz.

Kolejny spacer tym razem wodą. Delektujemy się widokiem malowniczego brzegu „Solińskiego morza” z pokładu statku wycieczkowego. Pełni rażeń wzrokowych wieczorną porą mamy okazję piec kiełbaski nad ogniskiem. Kiełbaski jak kiełbaski, ale równocześnie uczestniczymy w występie Bieszczadzkiego Barda (piosenkarza, tekściarza) śpiewającego lokalne i własne utwory, opowiadającego ciekawe i intrygujące historie o Bieszczadzkiej Krainie. Czas mija niespostrzeżenie, a „Bieszczadzki Zakapior” uraczył nas trzy godzinnym niezapomnianym spotkaniem. Czas odpocząć przed kolejnym dniem.

Drugi dzień to udział w nowej” dyscyplinie” dla większości uczestników wycieczki zorganizowanej przez Koło SEP nr 28 Ziemi Nyskiej, a w zasadzie przez kol. Andrzeja Pietruszewskiego. Jest to udział w podróży drezynami rowerowymi. Przedsięwzięcie, które uzyskało tytuł „ Najlepszy Produkt Turystyczny Polski roku 2015”. Nawet dla znawców Bieszczadów widok z pozycji torów i drezyny zapewni całkiem nowe, nieznane dotąd doznania. Ciekawa krajoznawczo i poznawczo podróż wymagająca również wysiłku fizycznego. Pedałując podziwiamy meandrującą rzekę Olszanica i żeremia bobrów (rezerwat bobrów), tunel (jeden z dwóch w Bieszczadach) z pozycji załogi drezyny kolejowej, gdzie część podziwia widoki i pedałuje, część tylko podziwia – jak w Realu - jeden pracuje, drugi kibicuje - do pewnego momentu. ... Pada prawie wojskowa komenda „w tył zwrot”! i zawracamy (przy aktywnej pomocy obsługi) do punktu wyjściowego. Sama stacja Uherce Mineralne - atrakcja - to wysublimowany klimat cesarsko – królewskiej kolei galicyjskiej.

Kontynuując komendy - kolejna niekonwencjonalna „ na głowie stań” !

Oto jesteśmy przed „Chatką wariatką”. Nie pierwszy to raz w życiu wszystko postawione jest na głowie. Tu już wersja „ekstra”– wchodzisz przez komin, chodzisz po suficie …itd.

Wrażenia osobliwe.

Dość wariacji. Udajemy się w bardziej realny świat – świat ikon. Odwiedzamy Pracownie Ikon „Veraikon” w Cisnej, a w niej galeria gdzie po obu stronach drewnianej boazerii mogliśmy podziwiać kilkadziesiąt ikon w różnych technikach złoceń. W swym charakterze trochę innych jak te, widziane w Grecji czy Rumunii. Ekspozycja kusi zwiedzających do powiększenia swoich własnych kolekcji ikon. Ci, co nic nie kupili to na pewno ciekawą informacją się wzbogacili. Okazuje się, że ikono pisarstwo choć trochę zapomniane jednak jest wciąż fascynujące i wzbudzające zachwyt.

Czas na realny obiad i spotkanie z bieszczadzką przyrodą. Chętni i wytrwali udają się turystycznym szlakiem na połoninę Wetlińską ( 1255 m n.p.m.), by z tej wysokości podziwiać piękno Bieszczadów Zachodnich, najbardziej wysuniętego na wschód odcinka polskich Karpat. To nie powalająco wysokie góry, ale nie to tutaj najważniejsze, choć niektórym zaszły za skórę. Zdobyliśmy najwyżej położone w Bieszczadach schronisko „Chatka Puchatka” (1228m n.p.m.). Pogoda sprzyja stąd oczy nasze mogą nacieszyć się piękną letnią panoramą najbardziej dzikich i odludnych gór. Trud wejścia został nagrodzony możliwością podziwiania wspaniałej wielobarwnej architektury krajobrazowej, której pełnej okazałości nie odda żadne zdjęcie, choć wielu z nas je robiło. Nasyceni niecodziennymi widokami wracamy nieświadomi jeszcze jednej niespodzianki..b

Wieczorne podsumowanie dnia to degustacja połączona z propozycją zakupu lokalnych win. Specyficzny, a zarazem ponętny smak kilku gatunków sprowokował niektórych do zakupu i pogłębienia rozpoczętej degustacji.

Wczesnym rankiem ruszamy na Lwów. Dla nas SEP-owsów stary Lwów to także miasto gdzie prężnie działało Stowarzyszenie Elektryków Polskich. Wykształcona na Politechnice Lwowskiej kadra techniczna po zakończeniu II wojny światowej między innymi przybywa na Ziemie Śląską przystępując do odbudowy polskiej energetyki (T. Ejsmond, J. Semianow, T. Puchalski, St. Rosiński)

Nie samą historią i techniką żyją współcześni. Czas poznać zabytki, tradycje i trochę historii lwowskiego regionu.                

Lwów miasto wschodu i zachodu, wielki tygiel, w którym mieszają się wpływy Polaków, Ukraińców, Żydów i Polaków, gdzie historia w większości nie została jeszcze zamazana przez teraźniejszość. Po objazdowym krótkim zwiedzaniu czas na szczegóły. Zaczynamy od znanych nekropolii. Cmentarz Łyczakowski jest najlepiej zachowaną polską nekropolią na Ukrainie zarazem jedną z najważniejszych nekropoli w dziejach kultury polskiej. Tak jak Wilno ma swój Cmentarz na Rossie, Warszawa Powązki, tak Lwów ma swój Cmentarz Łyczakowski. Znajdziemy tu dosłownie cały przekrój historyczny. Od gro- bów powstańców styczniowych, poprzez mogiły Orląt Lwowskich, ukraińskich i polskich dawnych mieszkańców Lwowa, sowieckich oficerów, habsburskich urzędników, amerykańskich lotników, kończąc na współczesnych grobach żołnierzy poległych w Donbasie.

To właśnie tu na cmentarzu Łyczakowskim spoczęły takie osobistości jak Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska, J. Ordon, gen. T. Rozwadowski, St. Banach, W. Bełza. My kierując się powoli w kierunku cmentarza Orląt Lwowskich snujemy się między cmentarnymi alejkami podziwiając niezwykły kunszt i pomysłowość kamieniarzy, starając się odczytać inskrypcje i cały czas nie wychodząc z podziwu dla tego miejsca. Tak oto przybywamy do cmentarza Obrońców Lwowa, który jest w szczególności nam Polakom miły, czyli potocznie zwany cmentarzem Orląt Lwowskich. Cmentarz Orląt przywitał nas majestatyczną ciszą, odpowiednią do chwili zadumy nad tym miejscem, w którym pochowani są polegli w polsko-ukraińskich walkach o Lwów w latach 1918-20. Spośród ponad 3000 żołnierzy pochowanych na tej nekropolii większość to młodzież szkół średnich i wyższych zwani Orlętami Lwowskimi. Duża część z nich była jeszcze dziećmi. Znajdziemy tutaj również pamiątkowe pomniki amerykańskich lotników i francuskich żołnierzy poległych w walce o polską niepodległość.

W kaplicy znajdującej się na szczycie cmentarza dowiedzieć można się o tragicznej historii tego miejsca. W latach 70. postanowiono cmentarz ostatecznie zlikwidować przy pomocy czołgów i ciężkich maszyn budowlanych – to wtedy zniszczeniu uległa praktycznie cała architektura nekropolii, a cały teren przerobiono na wysypisko śmieci opowiadała przewodniczka.

Odbudowę cmentarza rozpoczęto w 1989 roku, a trwała do 2005 roku „po drodze” z wielkimi problemami.

My, bez problemów zwiedzamy Bazylikę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny popularnie zwaną Katedrą Łacińską, ze względu na swój obrządek rzymskokatolicki (łaciński). Katedra jest jednym z naj- cenniejszych zabytków architektury gotyckiej na Ukrainie. Fundację świątyni przypisuje się polskiemu królowi Kazimierzowi Wielkiemu. W środku znajdują się wspaniałe organy z 1839 roku, barwne witraże, niezwykłe malowidła na sklepieniach i wiele tablic pamiątkowych nawiązujących do historii miasta.

Również podziwiana przez nas Katedra Ormiańska należy do jednych z najważniejszych i najstarszych zabytków Lwowa. Jest ona świadectwem różnorodności religijnej i kulturowej występującej dawniej w tym mieście. Po II wojnie światowej Ormianie zostali wysiedleni ze Lwowa. Katedrę zamieniono w muzealny magazyn. Do pierwotnych funkcji powróciła dopiero w 2002. Wnętrze katedry bajeczne - przepiękne malowidła i freski.

„Po drodze” oglądamy manierystyczną Kaplicę Boimów (fundator –Jerzy Gyorgy Boim sekretarz króla Stefana Batorego) oraz „wstępujemy” do jednego z najważniejszych zabytków Lwowa - Opery.

Charakterystyczny kształt budynku na zawsze stał się jednym z symboli miasta. Budynek zaprojektowany przez polskiego architekta prof. Zygmunta Gorgolewskiego (zak. bud.1900). Budynek opery umiejscowiony jest na placu Prospektu Swobody, popularnego deptaka i miejsca odpoczynku Lwowiaków. Wizerunek budynku znajdziemy również na ukraińskim banknocie o nominale 20 hrywien.

Wędrując uliczkami Starego Miasta chwilami można mieć wrażenie, że spacerujemy ulica starego Krakowa. Podobna atmosfera, choć napisy(litery) i mowa trochę inna. Jest też wiele poloników. Dla spostrzegawczego oka tu .. napis lub szyld (np. „Pan Muszynski”), tu .. polska nazwa ulicy na kamienicy czy studzienka kanalizacyjna („Ferrum Lwów”, „Perkun Lwow”). Różnice to, …że przez krakowski rynek nie przejeżdża tramwaj, a pomnik Adama Mickiewicza nie jest w Rynku tylko na pl. Mickiewicza i licznie przez polskie wycieczki odwiedzany. Ma się dobrze (przetrwał nie zniszczony do współczesności). Lwowski Zespół Starego Miasta choć widać tu upływ czasu (brak środków finansowych na remonty budynków) został w 1998 roku wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Mając „czas wolny” spacerując po Rynku z umiejscowionym na środku klasycystycznym Ratuszem, gdzie po rogach (rynku) ustawiono fontanny i rzeźby podziwiamy kolorowe pierzeje kamienic wśród których wyróżnia się Czarna Kamienica, czy Apteka z lampą Łukaszewicza.

Współczesny Lwów to nadal niezwykłe miasto, w którym bardzo łatwo można się zakochać i … tam wracać. Nam ten dzień pełen wrażeń minął nadspodziewanie szybko i ... czas wracać „do bazy” („Willa Amelia”). Jutro kolejny, niestety ostatni pakiet atrakcji.

To już końcowa „przygoda” na tej wycieczce, gdzie dyliżans czasu połączy stare tradycje i przeniesie nas w nowe. Ruszamy zatem „wozami traperskimi” (resorowanymi „komfortowo” jak dyliżans) doliną rzeki Osławy, by z pokładu wozów obserwować (pod wskazania woźnicy) regionalne ciekawostki Łemkowszczyzny (Beskid Niski). Po drodze oglądaliśmy chyże łemkowskie (dawne domy Łemków), kapliczki czy przydrożne krzyże owiane czasem legendą. Okazja rzucić okiem na schronisko na szczycie góry posiadające pas startowy dla samolotów – wykorzystywany. Posłuchać różnych opowiadań woźniców – wersja zależała od woźnicy. Być poczęstowanym „Niedźwiedzim przysmakiem” poprawiającym zdecydowanie nastrój załogi wozu. Przeprawiać się w bród przez rzekę to atrakcje tej podróży. W przerwie na Polanie przy ognisku zjeść kiełbasę upieczoną własnoręcznie. Zobaczyć miejsce wypału drzewa węglowego. Ostatni akord „traperskiej przygody” to bacówka góralska, gdzie istniała możliwość zakupu i degustacji różnego rodzaju serów w tym i owczych jak i produktów regionalnych (np. domowych wypieków serowych).

Wyjaśnienie co to są chyże łemkowskie. To dawne domy Łemków, które skupiają pod jednym dachem pomieszczenia mieszkalne i gospodarskie. W skład budynku wchodzą pomieszczenie mieszkalne i pomieszczenia gospodarcze czyli boisko, stajnie, oraz strych pełniący rolę stodoły. Pomieszczenia mieszkalne to: izba, zwana także chyżą (stąd nazwa chałup) z centralnie umieszczonym piecem, sień, alkierz, czasem też komora. Często występowała też zahata to dodatkowy składzik pod szerokim okapem, ale na zewnątrz budynku. Poza budynkiem znajdowały się piwnica z kamienia często wkopana w stok, oraz spichlerz na ogół  z drewna, lub "sypaniec" – drewniany oblepiony gliną.

Tak ciekawą i pełną nowatorskich atrakcji wycieczkę zainspirował i zorganizował kol. Andrzej Pietruszewski. To jemu należą się szczególne słowa uznania za trafność wyboru oferty turystycznej.

Koleżeńskie podziękowania.

Nie bez znaczenia dla dobrego klimatu, radosnej atmosfery wycieczki mieli też koledzy Piotr Rozlazły i Ryszard Kobylański, którzy swoim zapałem do muzykowania nadawali muzyczny ton całej wycieczce, tworząc swoisty klimat.

O pozostałych uczestnikach wycieczki nie wspomnę - to już klasa sama w sobie.

Atrakcyjna eskapada = Koło SEP nr28 Ziemi Nyskiej.

 

2017 listopad 24. Walne zebranie członków Koła SEP nr28 Ziemi Nyskiej

           (zwane w skrócie WZK)

Jest to zebranie sprawozdawczo – wyborcze Koła na którym po raz kolejny

w historii nyskiego stowarzyszenia będziemy wybierać nowy Zarząd Koła.

Program zebrania był zgodny z Statutem SEP, a procedura zebrania jest stała.

Wybrano:

Zarząd koła i Komisję rewizyjną na kadencję 2018 – 2022

 

Zarząd Koła

Prezes                  kol. Stecko Dorota

Sekretarz              kol. Trzaskowski Wojciech

Skarbnik               kol. Pietruszewski Andrzej

Członkowie           kol. Bułdys Jacek

                           kol. Iżycki Darek

                           kol. Sambor Roman

                           kol. Osipiuk Marian

 

Komisja Rewizyjna Koła

Przewodniczący              kol. Piotrowski Ryszard

Z–ca przewodn.              kol. Klimas Małgorzata

Sekretarz                       kol. Szewczyk Łukasz

 

Delegaci na Walne Zgromadzenie Oddziału

kol. Kotliński Lech

kol. Osipiuk Marian

kol. Sambor Roman

kol. Stecko Dorota

kol. Wachowski Franciszek

Tak oto minęła czteroletnia kadencja jakże owocnej działalności zarządu koła. Nie będę przytaczał nawet wyrywkowo sprawozdania zarządu koła ( zawsze dla chętnych do wglądu w dokumentacji Koła). Dla wiernych czytelników „Kroniki” działalność Koła powinna być znana, z kart kroniki, choć może trochę nasączonych prywatnym odczuciem czy innym, własnym spojrzeniem mojego ego – piszącego tą „Kronikę”.

Były również wyróżnienia. Za aktywne wspieranie działań naszego Koła SEP. Pamiątkowy dyplom wraz z upominkiem otrzymali z rąk ustępującego Prezesa   kol. Łoboda Magdalena, kol. Michałek Wiesława, kol. Molęda Norbert, kol. Rozlazły Piotr.

Wybory nowego zarządu, prawie w tym samym składzie prognozują kolejne tłuste lata dla nyskiego Stowarzyszenia Elektryków Polskich i dla zrzeszonych w Kole SEP nr28 Ziemi Nyskiej członków koła. Bo …. Koło z klimatem; Zarząd z pomysłem to Koło SEP nr28 Ziemi Nyskiej

 

 

2017 listopad 24. „Andrzejki” zabawa członków i sympatyków

Koła SEP nr28 Ziemi Nyskiej

  • Restauracja „Kasia”
  • Muzyka DJ Jang

Koniec roku zbliża się szybkimi krokami. Czas na tradycyjne wróżby – „co nam przyniesie kolejny rok?” i wspólną zabawę w gronie znajomych i przyjaciół, ostatnią w tym roku. Stara tradycja mobilizuje do wspólnej zabawy.

Nas uczestników tegorocznej SEP- owskiej Zabawy Andrzejkowej radował również fakt, że właśnie minął czteroletni okres owocnej działalności Zarządu Koła zakończony wyborem nowego choć prawie starego, sprawdzonego w działaniu kierownictwa. Zakończone niedawno wybory nowego Zarządu Koła były okazją do składania gratulacji jak i wznoszenia sponsorowanych toastów.

DJ mimo, że cały czas poważny muzyką zabawiał towarzystwo, które bawiło się wesoło i ochoczo.

Nie zapomniano również o Andrzejach obecnych na zabawie – patronach Andrzejkowej Zabawy. Przyszłym solenizantom odśpiewano zwyczajowe „Sto lat” i toastem życzono zdrowia i sukcesów.

Był też czas na wróżby – lanie wosku, gdzie Panie i Panowie uczestniczący w zabawie miali okazję „poznać” swoją przyszłość – czy się sprawdzi … to już czas pokaże. W przerwach od uciech posilano się i raczono różnorodnymi napojami – było wesoło i sympatycznie.

Organizacji zabawy jak dotychczas podjęła się kol. Małgosia Klimas, a pomagał jej tym razem kol. Wojtek Trzaskowski.

To dzięki nim mogliśmy uroczo spędzić czas na kolejnej SEP-owskiej zabawie wśród członków i sympatyków naszego koła – Koła SEP nr28 Ziemi Nyskiej.

 

2017 grudzień 24 – 31.   „Dłuuugi weekend” –

czas świąt Bożego Narodzenia i powitania Nowego Roku.

W ten magiczny czas … jak obyczaj głosi stary

Życzą Wszyscy

Wszystkim:

Świąt dających radość i odpoczynek

Nadziei, że ten „Dobry” Nowy Rok

Niech będzie pełen ciepła, radości, pomyślności,

Obfitości, zrozumienia i zadowolenia.

Tak więc, trzeba będzie dużo optymizmu i wiary,

By sukcesy mogły głosić fanfary.

Tego Wam moi mili przyjaciele,

Członkowie i Sympatycy

Koła SEP nr 28 Ziemi Nyskiej

życzy i notuje Wasz sędziwy scriba

                                                 Lekot – „generał”

 

 

 

„B Ł Y S K A W I C A”   kronika KOŁA SEP nr 28 ZIEMI NYSKIEJ

Tom IV - rok wydania 2017

Pomysł i opracowanie –   Lech Kotliński (Lekot -„generał”)

Współpraca – Dorota Stecko, Andrzej Pietruszewski

Zdjęcia – Gracjan Drewniak, Władysław Kamiński, Lech Kotliński, Wiesia Michałek, Andrzej Pietruszewski.

Nysa A.D. 2017  

Kronika

ciąg dalszy nastąpi